Wyzwanie fotograficzne

Łańcuszki szczęścia znane są od dawna. Do dziś pamiętam przepisywanie 20 kopii karteczek z formułami, które miały mi przynieść szczęście, o ile przekażę je dalej. Gdy świat przeniósł się do internetu, przeniosły się tam również łańcuszki. Nigdy brałam w tym udziału. Aż do teraz.
Jakiś czas temu popularny (zwłaszcza wśród fotografującej części użytkowników portali społecznościowych) stał się łańcuszek pt."5 days black and white challenge". Zasady były proste: jeśli zostajesz nominowany, przez 5 dni publikujesz swoje zdjęcia w tonacji czarno-białej, zapraszając jednocześnie kolejne osoby do zabawy. Mnie zaprosił Satyr. Nie lubię tego typu akcji, więc trochę ją sobie zmodyfikowałam: podjęłam wyzwanie, ponieważ od dawna potrzebowałam motywacji, by wrócić do zdjęć, jednak nie wszyscy mają obecnie czas i chęci na coś takiego, więc nikogo nie wybierałam (nawet nie wiem, kogo mogłabym zaprosić).
I tu zaczęły się schody. Zdjęć nie robiłam już dawno, a na nowe nie było za bardzo czasu. Wykorzystałam więc okazję, by podszkolić się trochę w obróbce. Wybrałam zdjęcia, do których od dawna planowałam się zabrać lub które kiedyś przygotowałam, ale nie byłam z nich do końca zadowolona. Przy małym wsparciu mojego fotograficznego guru - Satyra - przygotowałam 5 fotografii. Oto i one:

Dzień 1.


Zdjęcie wykonane latem 2013 roku. Wersję kolorową przygotowałam 3 miesiące temu (dopiero), ale czegoś mi w niej brakowało. Wersja czarno-biała zdecydowanie bardziej mi się podoba. Porównajcie sami z kolorem.

Dzień 2.


Również nowa wersja zdjęcia, które wcześniej wykonałam w kolorze. Modelem był nasz młodszy kociak Piskacz, który uwielbiał wciskać się między okna. Zdjęcie uwielbiam za jego spojrzenie i wspomnienie dni, gdy był jeszcze małą chudzinką. A kolor znajdziecie tutaj.

Dzień 3.


Mała odmiana, gdyż wcześniej nie robiłam zdjęć samochodom. Latem 2014 w Poznaniu zorganizowano zlot zabytkowym Mercedesów. Tak się złożyło, że moi rodzice przyjechali z wizytą, więc musieliśmy pójść obejrzeć te perełki, zwłaszcza że tata uwielbia samochody. Mieliśmy pecha, większość aut porozjeżdżałam się po Poznaniu, my trafiliśmy na może 7 sztuk, za to jakich!

Zdjęcie 4.


Lato 2013. Moja kuzynka z narzeczonym, zachód słońca i nasze ukochane Dębki. Dziś ta para jest już szczęśliwym małżeństwem, takim jakich mało, więc patrząc na to zdjęcie, widzę miłość w czystej postaci.

Zdjęcie 5.


Był Piskacz, to i Pingu być musi. Zdjęcie ze Świąt 2013, "Kocia joga". Zaskoczyłam go, gdy skupiał się na porannej toalecie. Wyszperałam to zdjęcie w starociach i wiedziałam, że musi być czarno-białe i w kwadracie. Dla mnie kwintesencja kota, jego oryginalnych zachowań i póz. No i ta słodka mordeczka, która sprawia, że żaden dzień nie jest już szary, nudny czy smutny.

Bardzo się cieszę, że podjęłam to wyzwanie, bo znowu chcę robić zdjęcia. Mam w głowie obrazy, które chciałabym pokazać innym, a fotografia jest do tego najlepszym środkiem. Czarno-białą tonację lubiłam zawsze, zwłaszcza  w połączeniu z geometrycznymi formami (pamiętacie wpis Symetria?), teraz przekonałam się do niej jeszcze bardziej.

Już znalazłam kolejne wyzwanie - konkurs fotograficzny o tematyce zimowej. Pomysłów mam wiele, już niedługo pokażę Wam, co z tego wyszło.

Leave a Reply